Sędzia i szef to wbrew pozorom nie zapowiedź spin-offu serialu „Gliniarz i prokurator”, a para interesujących opon spod znaku amerykańskiego WTB. Sprawdziliśmy czy nazwy zobowiązują i czy rzeczywiście dzielą i rządzą na rowerowych szlakach.
Michał Bińczak / Bartosz Bidas
Wilderness Trail Bikes – pod tą marką (a raczej pod bardziej rozpowszechnionym trzyliterowym skrótem) kryje się znany kalifornijski producent części i akcesoriów rowerowych. Większości z nas kojarzy się zapewne z jego najpopularniejszymi wyrobami, czyli z siodełkami. Siodełkami skąd inąd całkiem niezłymi i chwalonymi z powodu dość szerokiej oferty modelowej oraz korzystnego stosunku komfortu wiadomych części ciała do wymaganej głębokości portfela (sam mam już trzy sztuki).
Jeśli zaś chodzi o opony to raczej nie ustawiamy go w jednym szeregu z firmami-ikonami tego segmentu. Mam jednak nieodparte wrażenie, że liczba fabrycznie odziewanych w gumy WTB rowerów nieustannie rośnie co niewątpliwie przyczynia się do wzrostu rozpoznawalności tych 3-liter i zaczynamy utożsamiać je nie tylko z tym co mamy po swoimi 4-literami, ale także z tym co zakładamy na obręcze..
Na początek Trail Boss’y, które de facto nie są totalną nowością w portfolio marki, a i nam już zdarzyło się sprawdzać je w redakcji ładnych kilka lat temu Nieustannie jednak ewoluuje technologia wykonania, a moją uwagę przykuły po raz pierwszy w roku 2017 przy okazji wizyty na kieleckich Bike-Expo. Z zaciekawieniem oglądałem wtedy stojącego na nich Krossa Dust 3.0 i robiłem to głównie dlatego, że Dust w wersji z 2017 to moja podstawowa maszyna. Opony prezentowały się interesująco, a szerokość 2,4 cala to akurat tyle ile bezpiecznie zmieszczę w tylnych widełkach, więc w myślach kliknąłem „obserwuj”. Jeszcze przed końcem roku dostałem szansę sprawdzenia ich w realu podczas recenzji NS Eccentric Lite, ale przygoda trwała nieco za krótko, żeby wyciągnąć komplet wniosków. Kiedy nadarzyła się zatem okazja do testu dedykowanego – z radością powitałem parę 27,5-calowych „szefów” i zabrałem się do poszukiwania odpowiedzi na pytanie czy sprawa zakończy się na artykule czy też zaprzyjaźnimy się na stałe.
W otrzymanej przesyłce znalazł się wariant TCS Light Fast Rolling na mieszance Tri-Tec oraz z osłoną Slash Guard. Zanim przejdziemy dalej trzeba byłoby rozwinąć te mniej lub bardziej tajemnicze słowa. TCS to nic innego jak Tubeless Compatible System czyli kompatybilność z systemem bezdętkowym. Każda firma ma na to swój patent, ale tu nie ma co brnąć w szczegóły - ważne, że jest, a czy dobrze działa to sprawdzimy od razu. Light Fast Rolling (LFR) to ogólnie wersja bieżnika, przy której producent obiecuje szybki, efektywny środek połączony ze zmiękczonymi bokami, a wszystko w odrobinę odchudzonej, ale nadal wystarczająco solidnej osnowie. Następnie mamy dwie najnowsze technologie. Potrójną mieszankę Tri-Tec (twardy fundament, średniej twardości klocki centralne oraz zmiękczone klocki zewnętrzne wpływające na poprawę trakcji w zakręcie) oraz warstwę Slash Guard (specjalny, nylonowy pas chroniący całą ściankę opony przed uszkodzeniami i rozcięciami). Suma summarum imponująca kombinacja. Spójrzcie tylko na grafikę.
W dłoniach wydawały się bardzo sztywne i solidne. Waga pokazała wartości 1097 + 1070 g – co jak na opony teoretycznie odchudzone i „szybkotoczące” nie jest zbytnio imponującym wynikiem. Nie zapominajmy jednak, że to relatywnie skomplikowana konstrukcja wyposażona w dodatkowe wzmocnienia. Montaż bezdętkowy poszedł za to jak po maśle. Nasmarowane magicznym płynem Gianta ranty wskoczyły sprawnie na swoje miejsce, a następnie uszczelniły mleczkiem (również Giant) bez jednego bąbelka powietrza i to przy użyciu zwykłej, ręcznej, kompaktowej pompki (taki mój standardowy test). Rano nadal trzymały ciśnienie wzorowo, więc za łatwość konwersji należy się plus.
Na obręczach Stan’s NoTubes Arch Mk3 „wuteby” wyglądały zgrabnie, acz skromnie pod względem objętości i optycznie jakoś nie do końca pasowały do deklarowanej szerokości 2,4. Pomiar na ściankach wykazał 2,3, ale bieżnik dodaje dodatkowo po 0,5 cala z każdej strony. Środkowe klocki nie są zbyt wysokie i ułożone odrobinę ciaśniej, ale mocniej podniesione i pochylone boczne nadają profilowi agresywniejszego charakteru. Wrażenia stricte artystyczne bliskie zeru. Nie jestem fanem kolorowych napisów czy naklejek, ale WTB to klimat iście surowy i poważny. Szarawe logo + kilka oznaczeń i to wszystko. Miłośnicy efektów specjalnych będą rozczarowani.
Wnioski z jazdy można natomiast podsumować przylepieniem łatki „iście wszechstronne”. Wszyscy znamy opinie o tym co jest do wszystkiego, ale naprawdę nie sposób znaleźć lepiej pasującego słowa. Po pierwsze: opory toczenia. Nie oszukujmy się – nie mamy do czynienia z wyścigówkami, a wariant LFR to nie magiczna formuła, ale i tak odejmie te kilka watów oporu. WTB kręcą się naprawdę zaskakująco łatwo jak na swój charakter.
Po drugie: bieżnik. Dzięki poważniejszej budowie opona stanowi dobry wybór do typowo ścieżkowego kolarstwa, gdzie mamy do czynienia ze zróżnicowanym podłożem i oczekujemy też lepszej trwałości. Zrównoważony, twardszy środek poprawia osiągi na ubitych gruntach, ale potrafi też wgryźć się na podjazdach i w trakcie ostrzejszego hamowania. Miękkie elementy na skraju bardzo dobrze trzymają w zakrętach co dodaje odwagi nawet przy znacznych kątach przechyłu.
Nie potrafię wskazać kategorii, w której opony ewidentnie zawiodły lub wybiły się kosmicznie ponad konkurencję. To porządna propozycja o niezwykle szerokim polu zastosowania i znakomita większość ścieżkowców powinna być z niej zadowolona. Ja już jestem i wiem, że zostają ze mną na dłużej. Ewentualnie Trail Boss może zagościć z przodu, gdy potrzebne są dodatkowe dawki przyczepności i kontroli niż te oferowane przez typowe, delikatniejsze opony XC. Jeżeli jednak poniesie nas fantazja lub zechcemy zaatakować najbardziej wymagające trasy Trail lub Enduro – raczej uwidocznią się pewne fizyczne limity. Wtedy w razie konieczności wyposażenia się w coś do konkretniejszej harówki zawsze możemy skierować się w stronę modeli Vigilante i Judge. Z tym drugim zawarł znajomość redakcyjny kolega. Bartku? Jak się sprawdził „sędzia”?
Judge to najbardziej agresywna opona w ofercie WTB o przeznaczeniu DH/Enduro. Biorąc pod uwagę moją ostatnią fascynację nieco ostrzejszym stylem jazdy, opony te jak wspomniał już Michał trafiły w moje ręce. Judge to kierunkowa guma dedykowana na tył, na przodzie świetnie zaś powinien się sprawdzić model np. Vigilante lub Verdict, ale o nich opowiemy w przyszłości podczas kolejnych testów.
Judge występuje w dwóch rozmiarach 27,5” oraz 29” w szerokości wyłącznie 2,4”. Do wyboru mamy kilka wariantów samego wykonania. Testowana przeze mnie opona to wersja TCS Tough Fast Rolling Tri-Tec, co oznacza wykonanie w technologii bezdętkowej, oplot 60 TPI, dwie warstwy, trzy mieszanki gumy, wersja fast rolling to twardsza odmiana mieszanki cechująca się niższymi oporami toczenia i wyższą żywotnością.
Od razu po wyjęciu „sędziego” z pudełka widać i czuć, że nie jest to opona dla amatorów z nizin. Judge to kawał solidnej gumy z agresywnym bieżnikiem dedykowany do ostrego haratania. Waga jak widzicie pokazuje 1271 g, co jest lepszym wynikiem niż deklarowana na stronie producenta wartość dla tej opony na poziomie 1323 g.
Tyle teorii. Opony wylądowały w moim rowerze enduro, oczywiście zostały zalane mlekiem (nie uznaję jazdy na dętkach). Jak to w przypadku większości nowych opona, brak jakichkolwiek niespodzianek z uszczelnieniem. Wszystko gra i buczy. Na test opon wybrałem się na kilkudniowy trip do Kasiny Wielkiej, Zawoi, Bielsko-Białej i na górę Żar. 4 dni upalne dni ciągłej jazy, ale trafiła też się jedna solidna burza, chyba specjalnie na potrzeby testu w mokrych warunkach.
Stoję na szczycie, zwalniam hamulce i znów czuję, że żyję. Adrenalina, piękne widoki, loty, wertepy, korzenie, kamienie, jednym słowem enduro to idealny sposób na odpoczynek. Na zjeździe Judge też jest w swoim żywiole. Specjalnie zaprojektowany bieżnik z poprzecznymi klockami, zapewnia świetne właściwości podczas hamowania. Zmiana kierunku jazdy i przejście ze środkowej części bieżnika na jego boczną stronę jest bardzo płynna, przez co zachowanie opony jak i roweru jest dość przewidywalne. Boczne klocki wykonane zostały z bardziej miękkiej gumy dla zwiększenia przyczepności. Osobiście nie wiem czy trakcja na tak wysokim poziomie to zaleta mieszanki czy raczej potężnych klocków, które momentalnie wgryzają się w ziemię. Nie ważne, liczy się przecież końcowy efekt.
Podczas odwiedzin ścieżek Babia Góra Trails i drugiego zjazdu po zboczach Mosornego Gronia, ciężki deszcz złagodził kurz, błyskawicę dodały trochę efektów specjalnych, błoto zaś zamieniło mój lśniący rower i czyste ubrania w kupę gnoju… Dzięki temu wszystkiemu miałem okazję przekonać się jak opony radzą sobie w nieco trudniejszych warunkach. O ile na nieco luźniejszym podłożu nie odczujemy praktycznie żadnej różnicy, „Sędzia” pozostaje niewzruszony, o tyle na stromych i mokrych skałach moja mieszanka Fast Rolling jest jakby zbyt fast. Zalety tej mieszanki w postaci wyższej trwałości i nieco mniejszych oporów toczenia pociągają za sobą także wady, a główną z nich jest słabsza trakcja na bardziej śliskim podłożu oraz gorsze tłumienie nierówności. Osobiście jako zwolennik bardziej miękkich mieszanek zachęcam do zakupu wersji High Grip, która powinna odznaczać się jeszcze lepszym poziomem przyczepności i bezpieczeństwa.
Pancerna budowa opon w połączeniu z bardzo agresywnym bieżnikiem i dość wysoką masą może dawać wrażenie, że opony są mułowate. O ile nie ma to większego znaczenia na stromych zjazdach, jednak gdy przyjdzie Wam dojechać kilka kilometrów asfaltem jak chociażby z bazy Enduro Trails pod kolejkę na Szyndzielnię, to uwierzcie mi opony wcale lekko się nie toczą.
Jaki jest więc werdykt? Jeżeli poszukujecie pancernej opony na tył, która będzie wręcz nie do zdarcia, dodatkowo też będzie odznaczać się świetną przyczepnością, a w nosie macie opory toczenia czy wskazania wagi, to ta opona jest właśnie dla Was!
Test opon WTB Trail Boss , test opon WTB Judge, opony rowerowe enduro, opona tubeless, test opon 27,5"